facebook

Książki o epidemiach

Widzowie „Panoramy” z pewnością kojarzą cykl, w którym dyrektor Książnicy Pruszkowskiej - Grzegorz Zegadło - poleca co warto przeczytać. Poprosiliśmy dyrektora, o wybór książek, które w obecnej sytuacji mogą dać do myślenia. Tym razem na warsztat została wzięta literatura traktująca o epidemiach.

 

Grzegorz Zegadło: Czasy mamy szczególne, to też o szczególnych książkach słów kilka. Może nas czegoś nauczą, może zainspirują do przemyśleń.

Na początek, chronologicznie – Daniel Defoe i jego „Dziennik roku zarazy”.

W swojej (nieco przydługiej) powieści opisuje autor jedną z wielu epidemii dżumy, jakie nawiedzały w przeszłości Europę. A konkretnie – epidemię, która zaatakowała Londyn w 1665 roku. Defoe oparł się na autentycznych relacjach z tamtego okresu, stąd jego opis można byłoby nazwać reportażem literackim (coś jak Wańkowicz czy Kapuściński). Jeśli opis samej tragedii może być dla współczesnego czytelnika nieco nużący, to na uwagę zasługują dwa jego aspekty: doskonała, jak na owe czasy organizacja życia społecznego londyńczyków – kwestie zaopatrzenia, regulacji cen, kwarantanna (dla porównania z obecnymi) oraz nagły wysyp szarlatanów, znachorów i magików usiłujących na nieszczęściu ludzkim zbić jakiś kapitał (dla porównania współczesne teorie spiskowe i szczególna aktywność antyszczepionkowców). Znamy? Znamy.

 

Andrzeja Szczypiorskiego „Msza za miasto Arras”, to literatura najwyższej próby. Z niej również możemy się czegoś nauczyć.

W 1458 roku miasto Arras nawiedziła zaraza, a tym samym klęska głodu. Zaraza, jak zaraza – było ich wtedy sporo. Jednak w trzy lata później (dosyć długo to trwało) oszołomiona nieszczęściem społeczność, wciąż szukająca jego przyczyn popada w kolejną zarazę. Tym razem głupoty i nienawiści. W poszukiwaniu kozła ofiarnego rozkręca się spirala nienawiści, prześladowania Żydów i czarownic, procesów o czary, zwykłego łupiestwa. Znamy? Znamy.

 

Sztandarowa „Dżuma” Alberta Camusa, senny koszmar licealistów, bowiem funkcjonuje w kanonie lektur szkolnych (albo funkcjonowała).

Ta powieść to jedna wielka metafora i tak należy ją odczytywać. Wtedy będzie łatwiej.  Często dopatrywano się w niej metafory II wojny światowej, czy też wojny w ogóle. Ale jest to przede wszystkim przypowieść o odwiecznej walce Dobra ze Złem i opowieść o jakże różnych postawach ludzkich w obliczu zagrożenia.

„Miłość w czasach zarazy” Gabriela Garcii Marqueza łączy z poprzednimi jedynie zaraza w tytule. W samej powieści jest ledwie niewiele znaczącym tłem. Jest to bowiem powieść o miłości, czyli romans. Czy też – byłby to romans, gdyby autorem nie był Garcia Marquez. Ta nieprawdopodobna historia miłosna dwojga ludzi, którzy kochają się wzajemnie a świat uparł się, żeby utrudnić im życie. Jednak „Omnia vincit amor” i takie właśnie – optymistyczne – jest przesłanie Mistrza. Tego niespożytego optymizmu życzymy również naszym czytelnikom.

 

artyłuł redakcji serwisu informacyjnego "Panorama - Informacje z Regionu"

chcesz zgłosić nam interesujący temat? Napisz do nas: redakcja@telkab.pl